Suche baseniki stały się bardzo modne w ostatnim czasie. Gdy BabyBall zaproponowało przesłanie jednego do przetestowania, stwierdziłam,
że warto sprawdzić skąd ta popularność. W teście ponownie pomogły mi Zoja i Ola. Jak się bawiły? Sprawdź sama.
Baby Ball pozwoliło mi przetestować basenik
Rozłożenie baseniku
Zaczęłyśmy od rozłożenia baseniku, co wcale nie było trudne. Ot parę ruchów, wsypanie piłeczek i gotowe. Dodatkowo sprawę ułatwił uchwyt do przenoszenia, więc to także było bezproblemowe. Jeśli zastanawiasz się, czy jest to trudne – obejrzyj TEN filmik. Dobrze pokazuje, z czym trzeba się zmierzyć.
Mnóstwo piłeczek!
Pierwsze chwile były w pełni dla mnie – wszystko trzeba dokładnie dotknąć, sprawdzić, z czego jest zrobiony ten basenik, jak leżą w dłoni piłeczki i czy są ciężkie. Zacznijmy więc od spraw technicznych. Miałyśmy do dyspozycji wersję we wzór „Różowe Sowy” – kliknijcie, a przeczytacie wszystkie dane techniczne, bo przyznam, ze miary nie używałam
Miękka pianka jest w pełni bezpieczna, a jednocześnie wytrzymuje opierające się dziecko
W dotyku przyjemna pianka, na pierwszy rzut oka wygląda stabilnie. Piłeczek jest tyle, by nie było widać dna i są bardzo lekkie, kolorystycznie dobrane do baseniku. Wszystko gra, więc pora zaprosić Zoję i zobaczyć jak się będzie bawiła.
Test startuje!
Zaczynamy zabawę!
Na początku nieśmiało chwyta się baseniku, który zapewnia jej stabilne ustanie, a Ola pomaga jej wejść i zaczyna się zabawa. Najpierw Zoja kręci się po baseniku, kładzie się w nim, przesuwa piłeczki. Wstaje, wychyla się, bardzo energicznie reaguje na wszystko, co ma w zasięgu małych rączek.
Stabilne ściany basenu pozwalają Zoi na pełną swobodę
Piłeczki są wszędzie
Wtedy zaczyna się istne gradobicie – tylko, że zamiast gradu, na podłogę obok baseniku lądują piłeczki. Z radością chwyta je i rzuca, celując
w różne punkty w pokoju. Ola dzielnie znosi to, podając jej kolejne piłeczki. Zoja w tym czasie szuka w pomieszczeniu tych, które udało się jej już wyrzucić z baseniku. Podskakuje i raz siada, a raz wstaje, chwytając się piankowej ścianki.
Zoja uznała, że miejsce każdej piłeczki jest z dala od baseniku
Ola nie wytrzymuje presji podnoszenia piłeczek i przypuszcza “atak łaskotkowy” w baseniku
Ok, troszkę ubarwiłam, ale wszystko to działo się naprawdę i przyniosło mnóstwo frajdy. Zdjęcia i uśmiech na buzi – mówią same za siebie.
Ola przypuszcza “atak łaskotkowy”
Podsumowanie
To świetna zabawa dla maluchów, można skakać, szaleć, zmęczyć się
(a potem grzecznie iść spać ;)). W baseniku zmieści się więcej niż jedno dziecko, więc to świetna rozrywka dla rodzeństwa lub gdy w odwiedziny wpadnie kolega albo koleżanka. Idealne rozwiązanie na kinderbal. Ma też walory edukacyjne – piłeczki są kolorowe, można uczyć się barw, liczenia i koordynacji ręka-oko, a także wspierać rozwój ruchowy. Nie musisz się też martwić o to, że ucierpią meble czy wazony, piłeczki są lekkie i nie mają takiej siły rażenia
Jeśli zainteresował cię artykuł i chciałabyś rozważyć zakup – sprawdź stronę BabyBall. Znajdziesz tam również inne wzory.
Produkty dla dzieci to nasza pasja i radość – codziennie rozmawiamy o nich i jako rodzice dzielimy się informacjami. Jeżeli jesteś rodzicem i chciałbyś się czegoś dowiedzieć albo podzielić wiedzą i opiniami, dołącz do naszej grupy na Facebooku. Rozmowa to fajna sprawa ツ
Wpokoiku.pl – grupa – rozmawiamy o produktach dla dzieci
Czekamy na ciebie ツ